nym kartom albumu. Na wstępie widzimy rodzinę Mickiewicza, a to: rodziców, dwóch braci, dwie córki, syna Władysława i samego poetę z żoną. Kartka za kartką coraz ciekawsza, coraz ponętniejsza, chciałoby się widzieć wszystko od razu, brak cierpliwości, by przy jednéj zatrzymać się dłużéj, gdy druga nęci, pociąga. I jakże może być inaczéj, gdy są to widoki: Nowogródka, Zaosia, Tuhanowicz, Wilna, Ostréj Bramy i t. d., gdy są to wizerunki profesorów, kolegów, przyjaciół poety, wizerunki Marylli, Klaudyi Potockiéj, Księcia Czartoryskiego, osławionego Nowosilcowa, ks. Zenejdy Wołkońskiéj, pani Szymanowskiéj i t. d. Jakże mieli cierpliwość, gdy z pietyzmem rwiemy się popatrzyć na facsymilia pisma Adama i Marylli. Przerzuca się kartkę za kartką raz, drugi, trzeci, aż uspokojona myśl pozwoli zwolna rozpatrywać się w każdéj z osobna.
W tych obrazach wartość albumu, w tém wartość właśnie, że je wydawca wiernie kopiował z oryginałów, nie poprawiając ani rysunku, ani błędów. Jest to bowiem kopia pamiątek, a jako taka musi być wierną reprodukcyą oryginałów. Dodajmyż jeszcze, że i papier i druk i oprawa piękna, staranna, godne stanąć
Strona:Literatura o Mickiewiczu.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.
— 30 —