Strona:Louis de Rougemont - Trzydzieści lat wśród dzikich.djvu/10

Ta strona została przepisana.

Kiedy już zwierzę żyć przestało, łowca siadał na nim jak na koniu, wbijał mu nóż w głowę i wspierając się na nim, a używając nóg zamiast wioseł, dopływał z powrotem do łodzi.


II.

Po wielu przygodach lecz bardzo szczęśliwem połowie zaczęło nam brakować żywności i wody; z tego powodu kapitan Jensen zwrócił się ku Nowej Gwinei, ażeby nabyć nowch zapasów; zbliżyliśmy się więc do lądu i dostali od krajowców wszystkiego, co nam było potrzeba, sposobem zamiany. Dawaliśmy im toporki, noże, obręcze żelazne, żółwie oraz jasne barwne perkale. W krótce stosunki Malajczyków z Papuasami stały się, tak przyjazne, iż polowali i bawili się razem. Naczelnik Papuasów szczególniej mnie sobie upodobał, rozmawiał ze mną ciągle wykazując niezmordowanie piękność swego kraju. Pokazał mi też granicę, poza którą nie radził się puszczać, gdyż poza nią mieszkańcy nie byli już zależni od niego. Jednakże pewnego dnia — z częścią naszych Malajczyków zaawanturowaliśmy się nieostrożnie w kraj zakazany i zatrzymali w wiosce poblizkiej. Ale tutaj ludność wcale nie była usposobioną przyjaźnie, a gdy jeden z moich towarzyszy, obraził któregoś z mieszkańców, pół wioski rzuciło się na nas i ledwie uciekliśmy z życiem. Dopiero przyjazny nam naczelnik przywrócił z krajowcami dobre stosunki.
Tymczasem Jensen zaczął mi się skarżyć, że ci