Strona:Louis de Rougemont - Trzydzieści lat wśród dzikich.djvu/107

Ta strona została przepisana.

wagę, gotowi są n. p. ściąć całe drzewo byle zrobić sobie z niego choćby jedną tylko dzidę. Co zaś do tarczy, te wyrzynają starannie, stosownie do spełnianych czynów męztwa. Każdy taki czyn jest na niej naznaczony, a honor nie pozwala na chełpienie się próżne z rzeczy, których się nie dokonało.
Co do dziewcząt, to wychowanie ich jest bardzo proste. Do lat mniej więcej dziesięciu bawią się one swobodnie ze swoimi braćmi, a potem towarzyszą matkom przy poszukiwaniu korzonków jadalnych i uczą się je rozpoznawać oraz używać właściwego narzędzia zwanego yam, za pomocą którego są wydobywane. Yarn jest to rodzaj kija, długi od trzech do czterech stóp, dla dziewczynek jednak wyrabiają się mniejsze. Każda kobiata ma także rodzaj koszyka z kory, do którego wkłada wydobyte korzonki i nosi go zawieszony na plecach za pomocą pasków ze skóry oposów, lub też skręconych lian, a czasem z włosów ludzkich.
Kobiety nieraz zapoznają się z yamem w bardzo bolesny sposób, gdyż mąż rozgniewany uderza nim żonę.
Jednakże nie pomne na to, co ich spotkać może, wywodzą one nieraz swoje żale na męża w sposób bardzo dla niego dotkliwy w rodzaju śpiewu, w którym nieszczęśliwa żona skarży się, iż pochodzi z krwi dzielnych wojowników, z którymi mąż jej równać się nawet nie może, przytem dodaje często najobraźliwsze dla niego obelgi, iż niema on ani serca, ani wątroby na wlaściwem miejscu.
Taką obelgę zwyczajnie mąż karze uderzeniem