Strona:Louis de Rougemont - Trzydzieści lat wśród dzikich.djvu/108

Ta strona została przepisana.

jamą, które powoduje nieraz ciężkie rany. W takich razach wszystkie kobiety zbierają się około swej towarzyszki, leczą ją i pielęgnuj, *j, wszakże pokrzywdzona wyzdrowiawszy nie żywi żadnej niechęci do krzywdziciela. Przeciwnie wszystko wydaje się być w porządku, żona wyżaliła się do woli, dotknęła męża głęboko, on zaś odpłacił jej za to i oboje są zadowoleni.
Starsze dziewczęta uczą się także gotować, wedle używanych w pokoleniu zwyczajów, urządzają w piasku łodzaj pieców, palą w nich i pomagają matkom we wszyskiem. Kiedy się pożywienie ugotuje, spożywanie odbywa się w następnym porządku: Kobiety i dzieci ustępują, a mąż wybiera kęsy, które mu się podobają i kładzie je na kawałku kory, która mu służy jako talerz. Gdy się wreszcie nasyci, ciska przez ram ię to, co zostało, a żony i dzieci rzucają się na te resztki.
Zdarza się jednak czasami, że ukochane dziecko, zawsze syn nie córka, (córki są nawet często zjadane przez rodziców, gdy ich jest zbyt wiele) dostaje wprost od ojca jaki lepszy kąsek.
Każde pokolenie ma swoje właściwe terytoryum ściśle oznaczone i poza które jego członkowie nie wychodzą, chyba z przyjaznemi odwiedzinami do sąsiedniego obozowiska. Polowanie na cudzem terytoryum, czyli tak zwane kłusownictwo jest karane śmiercią, a nawet jeśli kobieta szuka pożywienia poza obrębem swego pokolenia, biorą ją w niewolę.
Dzicy umieją prawdziwie cudownym sposobem poznawać ludzi po śladzie stopy, więc kłusownik, chociażby nawet zdołał ujść niewidzialny, nie uszedłby kary