Strona:Louis de Rougemont - Trzydzieści lat wśród dzikich.djvu/44

Ta strona została przepisana.

żona pokazała mu w zwierciadle jego odbicie, rzucił na nie przerażone spojrzenie i uciekł na drugi koniec wyspy tak szybko, jak gdyby sądził, że ma do czynienia z żywą istotą, która gonić go może.
Chłopcy zaś wprost nie mogli nacieszyć się zwierciadłem, a skoro pierwsze zdziwienie minęło, wcale go się już nie lękali.
Dziękowałem Bogu z całego serca za towarzyszy jakich mi zesłał.
Co wieczór, przed udaniem się na spoczynek, cała rodzina murzyńska zbierała się około ognia i zawodziła jakiś śpiew przeciągły. Dowiedziałem się potem, że opiewali w ten sposób cuda, jakie widzieli na wyspie białego człowieka.. Czasem śpiew kończył się wielką uroczystością zwaną corroboree. Wyraz ten oznacza obrządek, zabawę i jedyne widowisko znane Australczykom, z tego powodu będę jeszcze nieraz do niego powracał. Jednakże śpiew wieczorny nie powinien być brany za jedno z corroboree, raczej nazwaćby go można modlitwą wieczorną.



VII.

Po kilku tygodniach pobytu na mojej wyspie, dziki dał mi do zrozumienia, iż chce powrócić do swego kraju. Sądził, iż mógłby to łatwo uczynić za pomocą tratwy, która ich tu przywiozła. Żona jego pokazywała mi na skraju horyzontu jasną gwiazdę, mówiąc, że tam leży ich ziemia.