Strona:Louis de Rougemont - Trzydzieści lat wśród dzikich.djvu/61

Ta strona została przepisana.

chodziły potem spokojnie i opatrywały krwawiące się rany rodzajem gliny.
Byłem nieraz zdumiony szybkością, z jaką zabliźniały się u dzikich ciężkie nawet rany, chociaż opatrywali je tylko gliną i liśćmi.
Przywodzi mi to na myśl ich lekarzy. Jako głównego leczniczego narzędzia, używali oni muszelki, ktérą systematycznie tarli cierpiącą część ciała. Był to rodzaj masażu, wykonywanego najprzód w jedną potem w drugą stronę. Muszę jednak przyznać, że choroba rzadko bardzo zdarzała się u dzikich, ulegali jednak przejedzeniu w razie, gdy mieli zbytek pożywienia. W takim wypadku po mocnem rozcieraniu, lekarz dawał im jakieś ziele, które jak tego sam doświadczyłem, znakomicie pobudzało apetyt.
Jest rzeczą trudną do uwierzenia, jak ogromnie wiele dzicy jeść mogli. Widziałem sam jednego z nich, który był w stanie spożyć odrazu całego kangura. W prawdzie zwierzę należało do mniejszych, ale zawsze mogło starczyć na trzech lub czterech rosłych ludzi.



X.

Dzicy we wszystkich chorobach upatrują działanie złych duchów, albo też złego oka jakiego nieprzyjaciela, więc jak tylko kto z wojowników zachoruje, rodzina i przyjaciele poszukują powodu złego i najczęściej posądzenia padają na naczelnika plemienia, z którem