Strona:Louis de Rougemont - Trzydzieści lat wśród dzikich.djvu/64

Ta strona została przepisana.

tych, którzy przywłaszczyli sobie zbyt wiele tego przysmaku, słowem działy się takie sceny, że mi niezrównanie przykre samo ich wspomnienie. Ucztę zakończyło ogromne corróboree.
Ogólnie mówiąc, kobiety należące do jednego pokolenia, żyły z sobą w dobrych stosunkach, zdarzały się jednak niekiedy pomiędzy niemi nieporozumienia i kłótnie, a w takim razie nastąpował osobliwego rodzaju pojedynek. Dwie nieprzyjaciółki udawały się razem w miejsce ustronne, zabierając z sobą jeden tylko kij. Na miejscu pojedynku stawały na przeciw siebie: jedna pochylała się spokojnie, a druga uderzała ją z całych sił w plecy lub głowę, poczem oddawała kij przeciwniczce i sama z kolei pochylała się przed nią dla otrzymania razów. Pojedynek taki trwał dotąd, dopóki która nie padła na ziemię, skrwawiona i bezwładna.
Dodać trzeba, że kij używany w podobnym razie, jest raczej maczugą, a każde uderzenie zabiłoby prawdopodobnie kobietę rasy białej.
Ta z przeciwniczek, która pozostała na nogach, uważaną była za zwycięzcę, a co najdziwniejsze, po pojedynku nie zachowały do siebie wzajemnego żalu, a nawet jedna drugiej opatrywała zadane rany.



XI.

Około tego czasu nastąpił wypadek, który miał poważne następstwa, i odebrał mi nadzieję powrotu morzem do cywilizowanego świata. Któregoś dnia wy-