Strona:Louis de Rougemont - Trzydzieści lat wśród dzikich.djvu/76

Ta strona została przepisana.

z powodu braku wody, a mnie już nic nie dziwiło w tej niepospolitej istocie.
Dziesięć dni wędrowaliśmy przez tę kolczastą okolicę, a przez osiem dni ostatnich byliśmy zupełnie pozbawieni wody, wędrując ciągle po kolcach, szorstkiej trawie i czerwonawym piasku. Szliśmy zawsze ku wschodowi, ale z powodu zupełnego braku wody za radą mojej bohaterskiej towarzyszki, zboczyliśmy trochę ku północy.
W tym czasie byłem prawie nieprzytomny i jak małe dziecię zwracałem się do Jamby. Wiedziała ona, że głównie potrzeba mi było wody i była w rozpaczy, nie mogąc jej znaleźć. O sobie nie myślała, ale dla mnie musiała zawsze jaki ratunek obmyśleć. Gdym krzyczał z pragnienia, dawała mi do żucia jaką roślinę, a chociaż ta nie miała wilgoci, pobudzała wydzielanie śliny i to samo już przynosiło mi pewną ulgę. Było mi jednak coraz gorzej, chwilami nawet dostałem zupełnego obłędu. Jamba przez całe noce zbierała rosę i zwilżała nią moje spiekłe usta. Piątego dnia cierpiałem najsrożej i w chwilach przytomnych czułem się już zgubionym, nie mogłem ani stać, ani iść, ani mówić, ani przełykać, a gdym otworzył oczy, wszystko kręciło się w koło mnie w nieznośny sposób. Serce biło mi gwałtownie, głowa bolała tak bardzo, iż myślałem, że oszaleję. Moje źrenice krwią nabiegłe, jak mi potem mówiła Jamba, miały coś przerażającego. Istotnie porywała mnie dzika żądza zabicia wiernego Brunona, ażeby się napić krwi jego. Mój biedny Bruno! pisząc te słowa zdaje mi się, że go widzę przy sobie w tej stra-