Strona:Louis de Rougemont - Trzydzieści lat wśród dzikich.djvu/80

Ta strona została przepisana.

chwycająco, była zanieczyszczona i zielona, alo Jamba wynalazła sposób jej polepszenia, wygrzebała w piasku dołek niedaleko zbiornika z niższym od niego poziomem tak, iż spływając tam woda przechodziła przez warstwę piasku, tworzącą rodzaj pierwotnego filtru.
Nieraz w miejscach gdzie sądziłem, że niema śladu wody, Jamba umiała ją odkrywać, pod powierzchnią ziemi, kierując się rozmaitemi znakami niedostrzegalnemu dla mnie.
Teraz w koło tej trochy znalezionej wody, gromadziło się ptactwo, Jamba zabijała je z łatwością; stanowiło to bardzo pożądaną strawę. W ten sposób spędziliśmy około pięciu dni.



XIII.

Wędrując dalej, doszliśmy do lesistej okolicy, w której rosły ogromne eukaliptusy i gdzie było pełno wody, ale rzecz dziwna, tropów było tu bardzo nie wiele. Zaczęło to niepokoić Jambę i powiedziała mi, iż zapewne zbliża się pora deszczów, gdyż nie spotykamy już kangurów. Umyśliliśmy więc poszukać wywyższonego miejsca i przez parę dni szliśmy ku północy, aż doszliśmy do szerokiej rzeki, i nad jej brzegami zatrzymaliśmy się na czas jakiś.
Któregoś dnia zobaczyłem mnóstwo małych wężów włażących na drzewo. Chciałem kijem zabić kilka z pomiędzy nich, gdy Jamba zawołała, ażebym tego nie