Strona:Louis de Rougemont - Trzydzieści lat wśród dzikich.djvu/95

Ta strona została przepisana.

pewno w Port Darwin, miejscowości odległej o paręset mil angielskich, mówił mi także, iż w Port Essington osada składała się zaledwie z pięćdziesięciu osób, a było to około 1868. Kapitan pokazał mi też niedaleko od swego obozu opalone drzewo, na którem wyrżnięty był napis.

Ludwik Leichardt
Przybyły lądem z Sydney r. 1847.

Widocznie tutaj był człowiek biały i to przejmowało mnie nadzieją, że ja także powrócę kiedyś do cywilizacyi. Naczelnik mówiący po angielsku, zapewniał mnie, iż jego ojciec służył za przewodnika Leichardtowi w powrocie do Sydney, ale nic nie wiedział czy się tam dostał istotnie, gdyż z P ort Essington popłynął na okręcie.
Zważywszy to wszystko, postanowiłem probować dostania się do P ort Darwin, w nadziei, iż tam wreszcie spotkam Europejczyków. Po kilkodniowych przygotowaniach Jam ba, ja i pies puściliśmy się znowu naszą kruchą łodzią, długą zaledwie stóp 15, a szeroką kilkanaście cali na morze. Trzymaliśmy się ciągle brzegów, czas był pogodny, przebywszy szczęśliwie cieśninę Apsley i ominąwszy ogromną zatokę Van Diemen z jej przystaniami, wpadającemi doń rzekami pełnemi aligatorów, byliśmy już zapewne blizko Port-Darwin, gdy nagle prawie zerwała się straszna burza i nasza łódka została uniesiona w stronę południowo — wschodnią. Łódź nasza była co chwila zalewaną; ażeby ją utrzymać na powierzchni, ja i Jam ba wskoczyliśmy w morze i uczepili każde jednego z jej burtów. Stało się to we