Strona:Lubiński - Wianek z Górnego Śląska.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.
Kaspar Karliński.
Ballada.

Po raz ostatni proszę Mości Pana,
Racz Pan usłuchać na życzliwe słowa!
Wdzięczność bez granic księcia Maksmiljana
Raz danych przyrzeczeń wiernie dochowa:
Nie miną Pana bogactwa, godności
I przyjaźń pewna króla Jegomości.

Lecz śmiałbyś, Panie, trwać dalej w uporze
I bronić twierdzy i rzeczy straconéj?
Tak wtedy ręczę, nim zabłyśnie zorze
Po trzeci raz, z twierdzy w gruzy zwalonej
Zawieje chorągiew Arcy-książęcia....
Mamy do zamku pewne środki wzięcia!

Djabli! — Skończ Waści bezecne androny,
Bym nie przypomniał, z kim tu Waści sprawa....!
Co mi to Waszeć plecie jak szalony....!
Polak za złoto kraju nie sprzedawa,
Żołnierz nie dziecko i w strachy nie wierzy,
Za obiecanką cacanką nie bieży.