Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie mówił mu jednak stary
O tem, że w magicznej księdze
Czytuje codziennie w nocy,
I że odprawuje czary,
By zakląć nieczyste Mocy.
Nieraz, gdy noc była głucha,
Twardowski w swojej izdebce
Leży bezsennie i słucha,
Że Mistrz woła coś i szepce,
Lecz nie słyszał nigdy ducha.
Czasem rano na pulpicie
Widział wielki tom rozwarty
Z dziwnie pisanemi karty,
Lecz Mistrz chował go wnet skrycie
I obracał wszystko w żarty.

Życie, jako woda płynie
Czas, jako wicher ulata
Mknie godzina po godzinie.
Twardowski nie wiedział kiedy
Minęły mu cztery lata
Między szkołą a Kleparzem,
Wśród nauki i wśród biedy,
Dość, że został bakałarzem[1]

  1. „Bakałarz“ (z łacińskiego: bacca laurea, gałązka laurowa), dawny stopień uniwersytecki, uzyskiwany przez zdanie egzaminów i odbycie naukowej dysputy. — Bakałarz miał prawo udzielania niektórych nauk, a równocześnie sam kończył wyższe studya.