Ta strona została uwierzytelniona.
Ukosem na ziemię pada
I szeroko rozstrzelony
Kołem ognistem się jarzy
I ordyńców żywcem pali.
W koszu popłoch. Na wsze strony
Rozbiegają się Tatarzy
I jassyru poniechali,
Umykając z wrzaskiem, wyciem;
A szklana tarcza zdaleka
Żarem okropnym ich parzy
I na węgiel ich przypieka,
Tak, że nikt nie uszedł z życiem.
Twardowski po tej imprezie[1]
Znikł w oczach z tarczą swą szklaną[2]…
W polskiem wojsku nie widziano,
Gdzie lot żupana go wiezie.