Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XV.
PIEKIELNA JAZDA.


O terminie i o Rzymie
Twardowskiemu się nie śniło,
Z czarta drwił — i dobrze było!
Aż doń raz wieczorem w zimie
Przyszedł maleńki człowieczek
Z twarzą starą i opiłą,
I dziesięć ogromnych beczek
Przewybornego węgrzyna
Dawał, jeżeli pojedzie
Do chorego jako lekarz.
I ręce składał człeczyna:
— „Poratuj bliźniego w biedzie!
Pojedziesz Waszmość? Przyrzekasz?!“
Twardowski zwlekał po trochu,
Ale tamten beczki wina
Sam stoczył do jego lochu