Moskale mając w ręku Wilno, mogli skoncentrować znaczne siły, i znosząc jedne po drugich powstańcze oddziały stać się panami prawego brzegu Wisły.
Obawy były słuszne. Jakiż bowiem był stan rzeczy na Litwie? Po zajęciu Wilna armja polska tam działająca nie miała żadnego punktu oparcia. Jeden korpusik naszych wojsk zachowywał swe stanowisko na Żmudzi i docierał aż do Kurlandji. Wawrzecki opanował Lipawę, ale jak tylko
Chlewiński się cofnął z pod Wilna ku Kownu, zaczęto się cofać na wszystkich punktach. Stefan Grabowski, co był w dwa tysiące łudzi zapędził się nad Berezynę, aby tam robić dywersję na tyłach Moskali, poddać się musiał, będąc odciętym i nieposiłkowanym przez swoich. Podobnież nie udało się Michałowi Ogińskiemu, który wpadł był do Inflant, aby tam partyzantkę prowadzić. Inne korpusy litewskie rozdrobniły się, zajmując takie stanowiska, gdzie nieprzyjaciela nie było. Chlewiński nie poparł
Sierakowskiego, który był posunął się pod Słonim, aby znieść Derfeldena. Nigdzie tam
Strona:Lucjan Siemieński-Listy Kościuszki.djvu/27
Ta strona została przepisana.