strzałów armatnich pohamowało natarczywość Moskali i pozwoliło przywrócić porządek w szeregach piechoty, tak, że znowu napadnięty bataljon Królikowskiego przez jazdę i jegrów idących na bagnety, mógł być ocalonym przez naszą artylerję, niweczącą te uporczywe zamachy nieprzyjaciela, a i przez krew zimną dowodzącego bataljonem, który „jakby na popisie szyk i czynność w niezachwianym utrzymywał porządku“. Z prawego skrzydła zabezpieczała odwrót gwardja konna, na którą uderzył był ów
pułk perejasławski jegrów konnych i z razu ją zmieszał, atoli poprawili się gwardjacy, i wetując pierwszą porażkę, tak odepchnęli
Moskali, że nie ponowili ataku.
Tymczasem Sierakowski porządnie wycofał
się do blizkiego lasu, gdzie zasadzone działa stanowczo wstrzymały nieprzyjaciela od dalszej pogoni.
Po zlustrowaniu szeregów naszych liczono
stratę w dwiestu zabitych, a sześćdziesięciu
kilku rannych, stratę zaś Moskwy podawano najmniej na 3 tysiące. Trudno tu dojść prawdy, bo przeciwnie raport Suwo-
Strona:Lucjan Siemieński-Listy Kościuszki.djvu/37
Ta strona została przepisana.