pod Brześciem, ciągle niepokojony raportami
Sierakowskiego o następującym nań od strony Wołynia silnym nieprzyjacielu, postanowił osobiście wpaść do Brześcia i do Grodna, aby przekonać się o stanie rzeczy i dodać ducha. Był on w tych trudnych chwilach walących się nań niebezpieczeństw, jak powiada Niemcewicz, podobny do węża, który przyciśnięty nogą wędrowca, jeszcze się na wszystkie strony wije i tłoczącą go nogę ranić usiłuje. Zdawszy tedy
komendę Zajączkowi, ruszył naczelnik z adjutantem swoim Niemcewiczem z obozu pod
Mokotowem, pędząc pocztowymi końmi. W Siedlcach zatrzymali się krótko u hetmanowej Ogińskiej, gdzie Kościuszkę doszedł raport Sierakowskiego o Krupczycach i Brześciu.
Wiadomość taka przeraziła go w duchu,
lecz nie odjęła nadziei ratunku. Jakby nic
nadzwyczajnego nie zaszło na teatrze wojny,
pisze z Siedlec te słowa do Mokronowskiego:
„Sierakowski stracił w rejteradzie swojej wszystkie armaty i znaczną część infanterji.
Strona:Lucjan Siemieński-Listy Kościuszki.djvu/44
Ta strona została przepisana.