Dalej pisze: ;Żołnierz mój tak jest znużony, że kawalerja konie w ręku prowadzi,
a piechota upada“.
W liście z 6. października opisuje Mokronowski Kościuszce swój pochód z Grodna:
„Gdym wszedł w puszcze Sobolewskie jeszcze za Białym stokiem, tam kilka razy przez pozycję miejsca mogłem być otoczony i zupełnie zniesiony. Marszu jednak forsownego robić nie mogłem, gdy musiałem jeszcze korpusy za mną, zostałe protegować“.
Pokazuje się z tego, że korpus posuwał
się zwolna i że niewiele można było liczyć
na jego pomoc w nagłym razie.
W tymże liście pisze Mokronowski, że
Warzecki musi się dziś, jeżeli go co nie zatrzyma, znajdować koło Tykocina; przyczem
radzi osadzić Narew pod Tykocinem, Surażem, Płoskami i miasteczkiem Narwą; sam zaś z lepszem wojskiem myśli nieco się zbliżyć ku Sierakowskiemu i łącznie z nim uderzyć na nieprzyjaciela, o czem już jenerała Sierakowskiego, aby się z nim zniósł, przestrzegł.
Strona:Lucjan Siemieński-Listy Kościuszki.djvu/51
Ta strona została przepisana.