Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/103

Ta strona została przepisana.

„Żałuję twéj Janie doli
Która mię jak własna boli,
Że cię obmownym językiem
Udają być heretykiem.“

Coś takiego powtarza się za dni naszych: Dante, na którego Komedyę przez pięć set lat Kościół Rzymski patrzał jak na kwiat najwonniejszéj poezyi chrześciańskiéj posądzony został o herezyę, i poczytany za poprzednika Lutra, Kalwina. — Z czego możnaby wyprowadzić ten wniosek, a raczéj postawić twierdzenie, że w chwilach żywéj wiary i czerstwości przekonań, biorą i sądzą człowieka w całości i z najgłówniejszych przymiotów umysłu i charakteru; przeciwnie w chwilach kiedy zimne dusze teoryami religijnemi chcą zastąpić brak wiary i przekonań, czepiają się drobnostek wypływających najwięcéj z ducha czasu i miejscowego obyczaju, a gdy takowe nieodpowiadają ich teoryom, skazują na potępienie całego człowieka. Toż i Kochowski gorętszy wiarą, i podnioślejszy duchem niż wszyscy współcześni mu pisarze, wplątany zostaje w proces z nuncyaturą; co zapowiada niedaleki proces Łyszczyńskiego, który się mniéj szczęśliwie zakończył — bo nieprzekonanego ateusza na stos zaprowadził. —