Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/122

Ta strona została przepisana.

Naso mój jeszcze w cieniu, lecz już w swym niewczasie,
Narzeka na srogiego rzemieślnika w prasie.
Skoro mi jednak Bóg da ztamtąd się wyprawić,
Nie mieszka i do Belgów za tobą się stawić.

Gdy zaś przekład przemian Owidiuszowych wyszedł w r. 1638 w Krakowie u Piotrkowczyka, można przypuścić, że Jędrzej najmniéj mógł liczyć lat dwadzieścia, kiedy się wybierał w zagraniczną podróż do Belgii, a ztamtąd do Neapolu i Sycylii, jak to z powyższych wierszów przegląda.
Zresztą jedyny to szczegół rzucający jakiekolwiek światło na jego pierwszą młodość, do którego dodam, że skłonność do poezyi, a zapewne, i kształcenie się na dobrych wzorach starożytnych winien był dziadkowi swemu, Waleryanowi Otwinowskiemu, który mistrzował mu w nauce, z tém przywiązaniem dziadowskiém, tak wiernie oddaném w tych wierszach:

Bądź mię jednak zastaniesz umarłym, bądź żywym,
Nie znajdziesz, jedno żem ci jest lub był życzliwym,
I rzeczesz kiedyś po mym przechodząc się grobie:
Miałem ja przyjacielem tego człeka sobie.
Jakoż ja tém i teraz to pismo zawieram,
Że niewątpliwie twoim żyję i umieram.

Zapewne po odbytych naukowych podróżach przez Niemcy, Belgią, Francyą i Włochy, których