Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/124

Ta strona została przepisana.

ale zarazem nie traci i wiary w siebie, że kiedyś dla kogoś sam będzie takim mistrzem. Najpodobniéj, że do tych pojęć jakie mu dał dziad Otwinowski, do tych nabytków zdobytych po cudzych krajach, Grotkowski musiał ostatnią rękę przyłożyć, kształcąc w młodym poecie smak i dając mu kierunek, wyższy nad te wybryki rubasznego dworskiego dowcipu, wielkiéj jak się zdaje, używających podówczas wziętości. Wniosek mój o tém mistrzowaniu Grotkowskiego wyprowadzam szczególniéj z tonu tych rymów, jakie Morsztyn do niego pisze, a które jak niebo do ziemi, niepodobne są do jowialnych lub tłustych konceptów dedykowanych innym dworskim przyjaciołom. Myśl w nich zawsze poważna, nastrój wyższy i głębokie natchnienie; znać że zbliżając się do poety którego tak uwielbiał, nieśmiał być rymopisem dla igraszki. To wszystko przekonywa, że strata rymów Jana Grotkowskiego[1] może się policzyć do wielkich

  1. W czwartym tomie Biblioteki Ossolińskich r. 1864, znajduje się artykuł Ludwika Nabielaka wskazujący na odkrycie rymów Jana Grotkowskiego; są to przekłady z Petrarki Tryumfu Miłości i kilku Sonetów, wszystko przypisane Władysławowi IV. Poezje te znalazły się w rękopisie Biblioteki Ordynackiéj Zamojskich.