Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/125

Ta strona została przepisana.

uszczerbków dla literatury XVIII. wieku. Posłuchajmy, co Morsztyn doń pisze, a Morsztyn nigdzie nielubił pochlebiać nawet wielkim, więc tém bardziéj niemożna go o to pomawiać z równym sobie:

Drwać to do lasa i do Aten sowy,
Siać ci wiersz, który u ciebie gotowy,
Aleć i bogom, chociaż téż niegłodni,
Choć ich nasz powiew niezaleci spodni,
Przecie im kadzą, przede z uniżenia,
Chleby im kładną i całopalenia.
Kiedy cię niebo tak udarowało,
Że aż do zbytku niedostaje mało,
Jeśli odrzucisz to czego masz dosyć,
Cóż ci przyjaciel ma w darze przynosić?
Choć ja nie za dar teć posyłam wiersze,
Ale abyś je, nim się puszczę w szersze
Granice i na wyższe wstąpię szczeble.
Sam przegremplował i puśdł po zgrzeble.
Bo jeśli twoje odniosę w tem zdanie,
(A bez pochlebstwa) że téż i mnie stanie
Wątku do piórka i tchu do téj sprawy,
Niedbam o cudze przygryski, poprawy.
Dosyć mi na tym rozsądku i śmiele
Pić z hippokreńskiéj już będę kąpiele.
Tyś u mnie pierwszy i tobie przyznawam,
Że w polskim wierszu za tobą zostawam,
I tak leniwo w trop za tobą jadę,
Jak téż po sobie pozad drugich kładę.