Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/128

Ta strona została przepisana.

minane. Zapewne rozkaz królewski zapędził go do rokowań jakich na pograniczu Moskwy,

Gdzie Psół, gdzie Worskla toczą błotne wody
I dwa słowiańskie graniczą narody.

W oddziale tym lutni Morsztynowéj znajdują się tak dziwnéj piękności elegie, że nietylko naszéj ale i każdéj literatury mogłyby się stać ozdobą. Szczególniéj jedna pod napisem: Chłód daremny, nietylko jest arcy-dziełem w swoim rodzaju ale nadto ma wszelkie cechy charakteryzujące styl i kompozycyą Morsztyna. Że nie długa, przytaczam ją w całości:

W powszechnym świata znoju i spaleniu,
Szukałem gdzieby głowę schronić w cieniu.
Raz się przechodzę do blizkiego gaju
I żebrzę łaski zielonego mąju.
Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem,
I grab twardością zrównany z kamieniem,
Piękny i jawor fladrowanéj więzi,
I szkolna brzoza drobniuchnéj gałęzi,
I żyrne buki i klon niewysoki
I lipa, matka pachnącéj patoki,
Jesion wojenny i brzost, który naszym
Krajom intraty przyczynia potaszem
Drugi raz w gęste zapuszczam się bory,
Kędy świerk czarny rośnie w górę spory,
I modrzewina czerwi nieznająca