dzo oszczędzać.“ Morsztyn z tém swojem usposobieniem w przykrym się musiał znajdować stosunku do Lubomirskiego, dla którego miał szczere uwielbienie, któremu niedawno najpiękniejszą z swych poezyi poświęcił, sławiąc jego umysł wysoki, „co Tacyta z głowy i bez księgi czyta,“ co „składa Wiernego pasterza z Gwaryna,“ kiedy tenże rzucił się w przeciwne praktyki, a stając niby w obronie kardynalnego prawa wolnéj elekcyi, zasiał nasiona buntów żołnierskich i sam został buntownikiem, służąc fakcyi przeciwnéj, która wszelkiemi sposoby przeszkadzała, aby silny rządowy organizm nigdy się niemógł w rzeczypospolitéj ustalić.
Lecz ani z pism jego, ani z pamiętników ówczesnych niemogłem wytropić, jakie było zachowanie się Morsztyna w czasie rokoszu Lubomirskiego. Domyślać się tylko mogę, że zachowywał charakter pojednawczy między tronem a marszałkiem w. koronnym, w czém mię utwierdza ówczesny wiersz „Echo żałosne,“ zapewne niedrukowany nigdy, w któréjto ostréj satyrze nieoszczędzającéj ani króla, ani ministrów, ani nikogo grającego ważniejszą rolę w partyi francuzkiéj, o jednym Morsztynie, głównym jéj promotorze, niema nawet wzmianki. Tylko z drugiéj strony herb Leliwa,
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/138
Ta strona została przepisana.