niony. Serce, co jeszcze nic niedoświadczyło, co niemiało czasu zetrzeć się ze światem, ani się nim nasycić — zamiast uczucia swoje wléwać w to wszystko co je otacza: czy to w boską naturę, czy w kochankę, czy naród — od razu przeczy, bluźni, wyszydzi, lub filozofuje, lub znowu niby chcąc szczepić swoją naukę, wpada w suchy morał, w deklamacyą i ogólniki. Sądzony jako wierszopis, daleko mu do Krasickiego, z którym go łączy niejakie powinowactwo; bo Krasickiemu płynął wiersz szczęśliwy, tryskał dowcip niewymuszony, zdobny piękną polszczyzną, przyprowadzony do form bardzo popularnych; a co najważniejsza, w Krasickim przebijała wytrawność męża, co żył doświadczeniem, i ta filozofia praktyczna, ten zdrowy rozsądek, który aczkolwiek nie liczy się za główny przymiot poezyi, odpowiadał ówczesnéj potrzebie, nie wchodzę, czy zawsze dobrze czy źle zrozumianéj. Węgierski tém mniéj z Trembeckim niemoże stać na równi — sam to w wierszu do niego wyznaje:
„Jam szukał sławy, ciebie zaś szukała sława.“
Bo śpiewak Zofiówki to mistrz w rymowania sztuce; to rzeźbiarz którego każdy wiersz jest jakby misternéj roboty fryzą, choć nieraz przy-