Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/169

Ta strona została przepisana.

ściągnął na się zasługę; ale on, n. p. w Padwie, acz zwiedzał uniwersytet, nic nieznalazł krom pana Anticzego wiolonczelistę, wielkiego gadułę, brokantera w Wenecyi, a nadającego sobie, jak mówi, szumny tytuł ajenta polskiego, którym téż był w istocie.
Z pozostałych rękopisów niedowiadujemy się nic co robił, gdzie przebywał od r. 1779—1783, w którym przedsięwziął zwiedzić nowy świat. — Zdaje się, że objechawszy Włochy, przepędził te lata w Paryżu, już w sposób w jaki zwykle przepędzali czas nasi wojażerowie w téj stolicy, to jest na grze i miłostkach, już na kształceniu się umysłowem, do którego Węgierski miał i pociąg i usposobienie niepospolite. Rzecz pewna, że ruch sprawiony we Francyi z powodu wojny o niepodległość w Stanach Zjednoczonych i jego porwał. Syn upokorzonego i upadającego narodu, niewątpliwie uderzony został wielkością scen i charakterów; taki Washington, Jefferson, Franklin, zasługiwali, aby ich bliżéj poznać; również jak instytucye, zapewniające tak széroką wolność i niezawisłość kolonistom, aby je zbadać na miejscu, i — może u nas przyswoić. Że ta myśl przewodniczyła mu w podróży, świadczy ustęp jeden z dziennika