Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/181

Ta strona została przepisana.

georgijski, drogo swój ryż i indygo sprzedający, będzie miał wzgląd na to, że mieszkaniec Hampshire niezbywa swego budulcu i potażu? ów duch patryotyczny, który was utrzymywał w ciągu rewolucyi, zdołaż się ostać obok pomyślności handlu; obok zbytku jaki zeń się rozwinie i obok podbechtań nieprzyjaciół usiłujących waszą jedność rozerwać? — Wasz kongres przenoszący się z miejsca na miejsce będzie-li mógł natchnąć cześć przynależną reprezentantom wszechwładztwa, cześć tak niezbędną w rzeczypospolitéj? zechcąż obywatele znani z talentu i majątku opuszczać swoje domy i gospodarstwa, narażać wpływy i kredyt swój, aby włóczyć się za sejmem i widzieć figurujące swe nazwiska po gazetach? Czy podobna obejść się wam bez floty? a mając flotę któż będzie płacił ją? niemając, kto będzie zasłaniał handel na odległych morzach?... Czynność waszego narodu wielką jest; wszędzie gra młodość i zdrowie silne; lecz któż wam zaręczy, że państwa, które protegowały was, niepozazdroszczą z czasem téj pomyślności, i niezechcą byt wasz podkopać? Póki lew młody, głaszczą go, lecz niech dojdzie do sił, znajdzie się nań kaganiec i klatka...
„Podług mego zdania, żaden kraj niemoże się