Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/206

Ta strona została przepisana.

— Czy widzisz anioła?
— Widzę.
— Czy widzisz dwóch aniołów?
— Widzę dwóch.
— Czy niewidzisz trzech.
— Widzę. I tak doszło do siedmiu.
— A mnie czy widzisz?
— Widzę.
— Czy widzisz jaki grób?
— Widzę.
— Jest-li on kamienny, czy marmurowy?
— Kamienny.
— Pocałuj anioła....
I usłyszano jak dziewczyna pocałowała kogoś, zapewne własną rękę. Tym sposobem zadał wiele jeszcze pytań w tym rodzaju; co jednak nie bardzo zbudowało widzów téj sceny.
Drugi figiel również niebardzo zaimponował. Prosił on obecnych aby spisali swoje nazwiska na świstku papieru, poczem świstek ten spalił w oczach widzów a dziewczynce kazał podnieść papier jaki u nóg jéj spadnie. Po chwili wystawił rękę do gabinetu gdzie była dziewczynka i odebrał od niéj karteczkę zapieczętowaną lichą massońską pieczątką.