Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/250

Ta strona została przepisana.

oknie i niemówiła o niczém tylko o swoim mężu i przeprawie z rodzicami.
— Jeżeli zaraz powróci — to najgorszy znak — mówiła do mnie — a przecież pragnę żeby wrócił. Książe niewrócił tego dnia; nazajutrz napisał tylko że przeprawa była trudna, ale że niewątpi o pomyślnym końcu. Jak zaś ma daléj postąpić, ułożył plan ze siostrami. Drugi ten dzień przeszedł jak poprzedni; te same obawy, żale, nadzieje. Wieczorem około piątéj usłyszeliśmy turkot powozu. Księżna Marya pobiegła do sieni i znalazła się w objęciach swego małżonka.
„— Zabieram was obiedwie moje panie — rzekł do nas. Ciebie moja droga Maryniu schowamy w pokoju hrabiny Wartensleben, a tymczasem poczciwa Lanele, pomoże mi w imieniu mojéj siostry (W. Ks. Rossyjskiéj) przebłagać naszych rodziców, już nieco zmiękczonych. Pokażesz się dopiéro, gdy cię zawołamy.
„— Ruszyłyśmy w drogę, ukrywając księżnę, a ja tylko sama weszłam do salonu, gdzie księżna Montbeliardzka bawiła się konwersacyą przed wieczerzą. Postrzegłszy mię podniosła głowę.
„— Witam, witam! rzekła oziębléj niż zwykle.