Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/267

Ta strona została przepisana.

ściwe nazwisko, pomimo wielkiego powodzenia, bo nawet Jan Śniadecki oderwał od gwiazd swoją uwagę a na ten romans skierował, nieukazało się nigdy na licznych wydaniach, których było do r. 1828 aż cztéry; nielicząc w to przekładu na francuzki język dokonanego przez Annę Nakwaską.
O ile wnosić można z barwy i szczegółów zawartych w romansie, utwór ten mógł być napisany za czasów Księstwa Warszawskiego. Już w nim niewidać téj młodziuchnéj kobiéty „co — jak sama powiada o swojéj Malwinie — ledwo z dziecinnych lat wychodząc, nigdy nad przyszłością niebyła się zastanowiła“ — a ja dodam: i nad rzeczywistością i ludźmi którzy ją otaczali — „co o szczęściu, o nieszczęściu sądzić niemogła, świata bynajmniéj nieznała, i żadnego innego uczucia, żadnéj innéj myśli niemiała, prócz przywiązania do rodziców.“
Taką mogła być zapewne, i była nią Księżna Marya, kiedy w pierwszych dniach zamęźcia osadzona w smutnym zamku Montbeliardskim, lub rzucona w głuchy zakąt Pomeranii nieznajdując szczęścia w pożyciu małżeńskim, szukała go w książkach, i w tych natchnieniach serca wylewających się na papier w języku francuzkim uzna-