Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/300

Ta strona została przepisana.

albowiem po odbytéj przejazdce do Krymu, którą także zawdzięczał uprzejmości księcia Worońcowa, kazano mu jechać do Petersburga, a ztamtąd może i daléj. Żal mu było opuszczać ciepłe słońce i Czarne morze, chociaż przypominało blizkość tych miejsc, gdzie pokazują grób Owidiusza — bo téż siła atrakcyi działała w obu w przeciwnym kierunku.
Na szczęście, przyjechawszy do Moskwy uczuł się mocno cierpiącym na piersi. Imię jego było już głośne, były i listy polecające — więc w mgnieniu oka zajęto się młodym, a tak nieszczęśliwym poetą. Aniołem opiekuńczym była kobiéta — Rosyanka — księżna Zenejda Wołkońska. Ona to wyrobiła mu wolność pozostania w Moskwie, ona mu dom swój otwarła, ona wprowadziła w najpierwsze towarzystwa, ona czuła i tłumaczyła jego poezye, ona mu była ojczyzną, rodziną, wszystkiem — bo nawet za jéj wstawieniem się u monarchy otrzymał nieograniczony paszport do Niemiec, Włoch i Francyi, z zaszczytnym jeszcze dodatkiem przy opisie osoby: „sławny poeta polski.“
Niemogąc napewne oznaczyć wszystkich dat mających styczność ze zmiennemi kolejami życia poety, tyle przynajmniéj domyślam się iż rok 1825 i część 1826 spędził w Odessie, a następny w Mo-