cichą niepodległością i miernością, jak to wyśpiewał w jednym z najdawniejszych swoich wierszy do fortuny:[1]
Szafuj innym twoje względy,
Sławę, bogactwa, urzędy,
Ja się przed twoim ołtarzem nieprzestaję modlić,
By mię nad ludzi twoja nie wzniosła opieka,
Zostaw mi czucie człowieka,
Ja się sam nie dam upodlić.
Taki duch godności osobistéj i obywatelskiéj przebija w każdym wierszu Koźmiana. Gdybym tylko pytał pięknych sentencyi, moralnych, publicznych, domowych, których pełno w jego rymach, odgadnąłbym już charakter i sposób myślenia podniosły i szlachetny; lecz daleko snadniéj mi to przychodzi, gdy zwracam uwagę choćby na tych dwadzieścia kilka lat ostatnich, które wieszcz — starzec przepędził w zaciszu wiéjskiem, otoczony jak patryarcha obowiązkami rodziny i obywatelstwa, a przytém wydobywający z lutni swéj ton tak rozgłośny, że wszędy dochodził i tak przenikliwy, że każdą szlachetną duszę poruszał. Kto żył w takiem poszanowaniu i powadze u ludzi, tego we-
- ↑ Proźba wieśniaka do fortuny.