Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/348

Ta strona została przepisana.

Ztąd poszło, że nowa szkoła zainteresowała nietylko pewną odrębnością swoich płodów, ale nawet pisarze należący do niéj intrygowali publiczność, odgadującą w nich wyjątkowe jakieś istoty arcyduchowe i płomienne, cierpiące i tajemnicze, które porównane z klassykami zazwyczaj ludźmi pewnéj pozycyi w towarzystwie, form zimnych, prozaicznych, a zasad konserwatywnych, musiały tych ostatnich zdeskredytować. Łatwo teraz pojąć, gdy się te czasy odsunęły już od nas i sąd nastał spokojniéjszy, jaką krzywdę wyrządzano wyznawcom klassycznym, odmawiając im wszelkich możebnych zalet, nawet gniazdowych, dlatego tylko, że nie poszli za duchem romantycznym. Wyrok ciążący na całym tym rodzaju dotykał i Koźmiana; a jak zazwyczaj stronna gorliwość za daleko się unosi, więc w klassyku potępiono i człowieka, i zastosowano do niego ten wiersz:

„Napisał tysiąc wierszy o sadzeniu grochu“

wtenczas, kiedy dokoła odbywała się ciemna gra gotującego się wybuchu, mogącą czém inném natchnąć jak dydaktycznym „wieńcem Wirgilego chwały.“ Salon literacki warszawski, w trzeciéj części Dziadów naszkicowany, wiele miał rysów zdjętych z natury, tego trudno zaprzeczyć; lecz