Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/352

Ta strona została przepisana.

kie stosunki społeczeńskie, poddały się innéj — powadze starożytnych. Długo byłoby rozprawiać o znaczeniu i ważności powagi, któréj dziś wypowiedziano posłuszeństwo, zwyczajnie jak w chwili przechodnéj; chociaż to pewna, że kiedy analiza się sprzykrzy i zużyje, musi nastąpić panowania syntezy, a z nią powagi, z różnicą że ją przeniosą na takiego Danta, Szekspira i t. p. Koźmian należał do tych jeszcze, dla których wzory rzymskie były nienaruszoną powagą w rzeczach literatury; była to tradycya idąca nieprzerwanym ciągiem przez całe nasze piśmiennictwo. Niesłusznie mu przeto wyrzucano naśladownictwo Wirgilego i Horacyusza, kiedy on, człowiek innéj epoki, nie mógł nawet dopuścić, żeby coś wyrównywało tym wzorom doskonałości; wreszcie, jak każdy nosi w duszy swój ideał, swoje uczucie piękna, tak i on nosił a trudnoż układać estetyczny kodex dla stosunków formy z treścią, gdyż piękność zachwycająca nas w obrazie i słowie, zawsze będzie tajemnicą świata, jest to właśnie ten czar, wdzięk, gracia, horacyuszowe dulcia sunto, którą więcéj czuciem można pojmować, niż wyuczać się z prawideł.
Toż i nasi klassycy mieli insze pojęcie piękności i w czém inném jéj szukali.