Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/354

Ta strona została przepisana.

„Nieucz się lecz pisz jak chcesz! — a sam tak niepisze
Przypomnić wiersz klassyka nadaje mi prawo:
„Nierwijcie chłopcy kwiatków, bo wąż jest pod trawą,
Rady sprzeczne z wzorami wprowadzą was w sidła!
Lecz komu uciążliwe rozsądku prawidła,
Niech spali dzieła, takiej uległe przyganie,
A choć zginie Horacy, Baka pozostanie.
Więc na przekór pierwszemu stargawszy przepisy,
Łączcie węże z ptakami, z jagnięty tygrysy,
Do końskiej szyje ludzkie przyprawiajmy głowy,
Rybę z piękną kobiétą spójmy od połowy,
I nad témi cudami napełnioną kartą
Niechaj się gmin zadziwi z gębą w pół rozwartą.
U gminu są godniejsze dla wieszczów pamiątki,
Zasiądźmy z lutnią w ręku między wiejskie prządki,
I własnym ich językiem nowe tworząc wzory,
Śpiewajmy wilkołaki, widma i upiory.
Wszak już uczeń Krzemieńca[1] w ukraińskim smaku
Nuci dyndającego wisielca na haku,
Drugi za nim podobnież budzi podziw w gminie,
Śpiewając nam balladę szczytną o pierzynie.
Z tak szczęśliwych początków wróżyć mi jest trudno,
Że nam zaśpiewa kazkę, a choć ta jest brudną.
Przedmiot gminny dostarczy wątku do osnowy —
Cóż ztąd, że nieco trąci — ale narodowy!
A tylko gminny obraz godny wieszcza śpiewu;
Niech więc nasze pasterki pasą trzodę z chlewu,

  1. Aluzya ta do Zamku Kaniowskiego, ale Goszczyński niebył uczniem Krzemienickim.