Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/438

Ta strona została przepisana.

tylko stronę, ten jeden przymiot — który, dlatego że obejmuje wszystko, krom artyzmu w większéj lub mniejszéj ilości — zdaje mi się być wystarczającym do scharakteryzowania autora Nieboskiéj, Irydiona, Legendy i innych jego utworów jeszcze silniéj naznaczonych piętnem proroczych widzeń....
Widzenia — stosunek z zaświatem czyż niemogą równie obłędną prowadzić drogą, jak wymysły rozumowej doktryny? Pytanie to nasuwające się tak naturalnie, stawiam sam — uprzedzając tych coby je słusznie postawić mogli. Zapewne — każda droga mimo Boga, choćby jak pięła się wysoko, musi zaprowadzić na manowce, i im pyszniéj się wzbije, im bardziéj świat omami, tém większe zrządzi klęski i zniszczenia. Można téż widzieć w pochodzie kreacyi wieszcza naszego, w przeprowadzeniu kolejnem jego idei, jak się doskonalił wewnętrznie. Zrazu były boleśne zwątpienia i zboczenia ku owemu panteizmowi, téj zdradliwéj skale, o którą uderzają umysły zbyt entuzjazmowane dla bóstwa natury, zbyt skłonne do rozpływania się w uczuciu nieskończonności i brania go za jedno z owym Wszechduchem pochłaniającym zarówno stworzenie, jak Stworzyciela, świat i Boga. Wszakże obawa była możebną, ażeby poeta szu-