Adamie wskrzesił wysoki i poważny typ poetycznego kapłaństwa w literaturze, gdzie tak często znachodzą się lekkomyślni przywódzcy prowadzący za sobą społeczność zwątpiałą i gorączkową w kraje chimer, powabnych zgorszeń i proroctw zdradliwych — on to lgnących do egoizmu, nurzających się z rozkoszą w realizmie, porwał ku ideałom i wiecznéj pięknocie ofiary i miłości. Nieznałem go — lecz patrząc na jego wizerunek, stworzony pędzlem Ary-Szeffera, który zawsze umiał chwytać podobieństwo duchowe — widzę na pięknym czole wyraz zadumy, w przyćmionych oczach wzrok sięgający poza światy — a w całym układzie, postać człowieka, co słucha tylko głosów wewnętrznych, co wie naprzód, że na drodze, którą idzie niespotkają go ani oklaski, ani owacye, ani wrzawa popularności, ani teatralne wieńce. Prosty i silny, spokojny i zrezygnowany w odosobnieniu swojem, i stojący — że tak się wyrażę, w sprzeczności — nie z rozumem, sumieniem, prawem bożem, uczuciem sprawiedliwości i prawdy w świecie i w duszach, — lecz w sprzeczności z nikczemnemi namiętnościami, wyrachowaniem egoizmu, zapomnieniem godności, na długo zatrzyma w swój mocy rząd dusz, powierzony mu w dobrowolnem podda-
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/440
Ta strona została przepisana.