Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/453

Ta strona została przepisana.

i do poszanowania i cenienia zabytków książkowych, dość lekceważonych. —
Uczona Warszawa nieumiała jeszcze wtedy poznać się na Lelewelu, choć go miała śród siebie, i choć już czytywała w pismach czasowych przystępniejsze jego utwory, jak: Panowanie Stanisława Augusta skreślone w części podług opowiadań starych osób, lub jak rozbiory Pielgrzyma w Dobromilu, Opisu Polski Swięckiego i t. p. — gdy bowiem w Towarzystwie przyjaciół nauk wprowadzono — na stół projekt dokończenia historyi Naruszewicza w ten sposób, że ten i ów podejmywał się wypracować panowanie jakiego króla, — Lelewel nie był nawet wezwany do rady i nie spytany choćby przez grzeczność, co myśli o téj arlekinadzie historycznéj. Co zaś sobie myślał ten „Lew nauki“ nielubiący razem chodzić „z kupą jędyków“ wynurzył się z tém przed Bentkowskim: Gotów jestem z góry, nim co będzie, napisać recenzyą przyszłych ich płodów, i wskazać jakimi są historykami, bo choćby chcieli, niczém inném nie będą. — Odgadł też przyszłość téj roboty, z któréj niemogło być chleba; a jeżeli kto upiekł jaką bułeczkę, to nie wiele z niéj siły przybyło literaturze historycznéj. —
Dotąd niemając z uniwersytetem stosunku, we-