Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/458

Ta strona została przepisana.

der stanowczéj chwili, zamiast porwać ruch rewolucyjny i rzucić go wprost do celu — on radził umiarkowanie. Mochnacki — który go najlepiéj poznał z téj strony, tak go charakteryzuje: „Nie jest to jak sobie wystawiano figura gminu, demagog w chwilach zamieszania — nie jest to, jak się biblia wyraża, człowiek możny w uczynku. Przeciwnie, w miarę rosnących okoliczności maleje, i nic prawie nie widzi w natłoku; burza go nierozpala; niebierze z niéj żadnego natchnienia. W spisku, w bibliotece, szczególniéj na katedrze nieporównany; za tym obrębem zbyt delikatny, cichy i przezorny, niczego się więcéj nieobawia jak odpowiedzialności w inicyatywie śmiałych i niebezpiecznych kroków.“
Jakim był w klubie, takim i posłem członkiem rządu pięciu. Mąż nieskażonéj cnoty, pełen światła, doświadczonego patryotyzmu, na stanowisku gdzie go postawiła popularność, nieprzerósł tych ludzi, którzy mocą zaklęć gorącego ducha wywołują wypadki, ale pośród nich, jak ów czarnoksięzki uczeń Goethego, znaleźć się nie umieją. Gdyby budzący się naród umiał odróżniać zasługę szlachetnych aspiracyi od praktyki politycznego rozumu, winę możnaby zwalić więcéj na powołu-