jaskrawszą fantazyą poety — niejest jakby ciemną, pełną tajemnic pieczarą, przez którą droga prowadzi do elizejskiéj, mgłą podań i dziwów otulonéj Ukrainy Bohdana?...
Gdybym chciał gwałtem wmawiać w siebie i drugich, że mamy osobną szkołę ukraińską; a ztąd, gdyby mi przyszło klassyfikować i systematyzować wyobrazicieli jéj, powiedziałbym: że Malczewski patrzy na Ukrainę okiem polskiego szlachcica — magnata, z gotyckich okien swojego zamku; że Goszczyński widzi tylko sokolim okiem Nebaby z gęstwi szczytów starożytnego dębu Moszen lasze gniazdo, które tego jeszcze wieczora odda na mord i pożogę... a że Bohdan nakoniec pogląda na nią oczyma Rusałki hasającéj w mgle utęczowanéj ponad łany zbóż, kurhany, ostrowy, Roś i Rasawę i stepy kwietne potrząśnione brylantami rosy... Ale czyżby to wyjaśniło całego ducha ich utworów? bynajmniéj; oni bowiem, wieszcze wielkiéj ojczyzny, któréj Ukraina jest najpiękniejszym klejnotem, poruszyli tyle innych przedmiotów, tyle strón życia dotknęli, że artystostwo ich niemieści się w ciasnym obrębie jednéj prowincyi. Pierwszy dawno znikł, ostatni dwaj dawno stracili z oczu rodzinny ten zakątek:
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/489
Ta strona została skorygowana.