Mnożę téż dumki, a nikt z was niezgadnie
Co tam łez różnych pod niemi gdzieś na dnie.
Rodzice bywają częstokroć najsurowsi dla swoich najlepszych dzieci: podobnie i nasz Bohdan, w wydaniu dum swoich i szumek z czasów późniejszych, pominął perłę młodości, ognisko ukraińskiego świata, najpiękniejsze dziecko... Rusałki... Czyż tak spoważniał lub zesmutniał poeta, że się aż powstydził tego motyla, co na skrzydła swoje zgarnął wszystkie krasy, wszystkie blaski, które fantazya poetyczna ludu wytrzęsła na tę krainę czarów? Czyliż tylko przy swawolnéj Zorynie umiał być prosty i tkliwy, a teraz z gasnącym światem omamień wyśmiewa i kochanie swe, i wszystko w co wierzył? — O! niepodobna! Bohdan wierzy jak dawniéj, czuje i taki tkliwy jak za lat młodych — ale Ukraina daleko.... nić wspomnień coraz cieniéj się snuje, rysy ciemnieją, a natomiast myśl poważniejsza osiada głowę i sercu nakazuje być cicho!...
W nowszych téż dumach jego, oprócz zwykłéj tęsknoty, jawią się postacie historyczne hetmanów: Daszkiewicz, Lanckoroński, Rożyński, młody Iwonia... utwory artystyczne, wspaniałe, piękne; rysów użycza im historya, światło pada z wy-