quasi — panteistom.... Jakoż, mało który piszący pod wpływem katolickiéj myśli, uszedł srogich pocisków, mało kogo niepomówiono o jezuityzm, świętoszkostwo. Jeden tylko Bohdan doznał najmniéj napaści; co więcéj, przebaczono mu, powiadając: co, ten, to niezmyśla, on szczérze wierzy i szczérze się modli. Fenomen ten dwojakobym wytłumaczył, już szczerością i gorącością jego religijnych uczuć, które nawet w samych przeciwnikach poszanowanie wzbudzały, już tém, że Bohdan od pierwszéj swojéj dumki śpiewał w tym tonie: chociaż każde wczesne czy późniéjsze nawrócenie się na dobrą drogę, miłe jest Bogu. Któryś z krytyków roztrząsając pierwotne jego poezye, chce widzieć w nim podobieństwo z Lamartinem, mianowicie ze strony sentymentalności religijnéj, i pobożnych, czczych i nieokreślonych westchnień strzelistych, które bardziéj na grzeczny komplement dla Pana Boga wyglądają, niż na proste a głębokie chrześciańskie uczucie.... Zgodziłbym się na to podobieństwo z autorem Medytacyi, gdyby Bohdan ciągle był brzęczał na tę nutę; lecz zwrot jego późniejszy, to niejako pożegnanie z Ukrainą, a ślub z kościołem i surowa służba chrześcianina, na gęśl pobojańską nawlokły struny dawidskie.
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/493
Ta strona została skorygowana.