Pokutnik, tarzający się w prochu pokory, bieleje jak anioł; myśli jego, uczucia, proste a jednak szczytne, mają woń mirry wzbijającéj się w obłoki, ztąd każda pieśń nie artystowską kompozycją, ale jest modlitwą, rozmową szczerą z Duchem — duchów, przed którym się korzy jak proch najlichszy.... W tém to natchnieniu, które nań spłynęło jak zdrój wymodlonéj, wypokutowanéj łaski, złożył dwa utwory na większy rozmiar — dwa obrazy, jeden Rafaeliczny — Przenajświętsza Rodzina — drugi — jak karton Kaulbacha lub Korneliusza, z więcéj może boskości i świętości choć z mniéj plastyczną mocą rysunku, tę lotną epopeję Myśli świętéj, którą nazwał: Duchem od Stepu. Utwory te dziwnie pogodne a uroczyste, i dawne dumki, jako dwa światłe promienie splatają się nad głową poety, symbolizując ubóstwienie Boga w czarownéj naturze i krzyż, który po ciernistéj drodze życia ślubuje dźwigać z pokorą.
Syn wieku, tułacz, a może się nazwać szczęśliwym: bo czyż niezarzucił kotwicy w téj przystani wiary, nadziei i miłości — zkąd go niewyrwą wichry przeciwne, ani nawet głos syreni wywiedzie na mielizny.... A głos ten syreni o jakżeż ponętny! to nie mistral — to jakby chłodek
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/494
Ta strona została skorygowana.