Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/518

Ta strona została przepisana.

nietracić dobréj fantazyi, będącéj znamieniem czerstwego zdrowia ciała i duszy. Dość że exkomunika w rodzaju Sawonaroli, dotknęła między innemi rodzaj komiczny, a szczególniéj samego Fredrę, któremu poczytała za grzech śmiertelny, że od lat kilkunastu śmieszył publiczność, jakby to było dziełem policyjnego przymusu, a nie czarodziejstwem jego talentu, jakby śmiech odzwierciadłujący słabostki i małostki, kaprysy i dziwolągi natury naszéj, miał być co gorszego od pocisków zjadliwéj ironii miotanéj na społeczność, lub łez wyciskanych tak samo za pomocą sztuki, jak śmiech wyciska komika; jakby wreszcie wesołość, ten przymiot nieoceniony przodków świadczący o ich towarzyskości i miłości do ludzi, a najwięcéj o pogodzie wewnętrznéj, niemógł się pomieścić obok ambitnych zgrzytań, zawistnych spojrzeń, tyrańskich negacyi pędzących drogą konsekwentnego rozwoju, dającego w konkluzyi, że życia i walk jego celem, jest zaspokojenie pasyi, a nie trzymanie ich na wodzy. — Nic téż dziwnego, że zasadniczą ideą téj nowéj szkoły poetycznéj stało się ubóstwienie namiętności człowieka.
Między komedyami Fredry, a teoryami téj szkoły, powstała przepaść, szczęściem nie tak bardzo głę-