Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/526

Ta strona została przepisana.

kojne, niemal poważne, umysł więcéj do smętnych dumań, niż do pustoty skłonny, nietylko nie rokowały w nim przyszłego pisarza komedyi, co miała kiedyś być jedyną wyobrazicielką staropolskiego humoru i jowializmu, ale owszem zyskiwały mu w rodzinném gronie przydomek młodego staruszka. Kontrast ten uważano i w charakterze Moliera; Regnard tylko był tak pustym i hulaszczym, jak jego komedye. —
Co sobie marzył poważny i małomówny chłopczyk? nikt się nie domyślał, a jednak objawiło się w nim coś, co miało późniéj stać się jego chwałą. Dar przyrodzony, nieraz jak źródło żywéj wody, wytryska w miejscu gdzie się najmniéj spodziewasz. Dwunastoletniego chłopca, ni ztąd ni z owąd, tknęła jakaś myśl: pochwycił kilka kart białego papieru i zaczął pisać komedyą. Plan i wykonanie były dziełem jednéj chwili natchnienia:
Dzień niedzielny, państwa niema w domu, pojechali na nabożeństwo; zostały same dzieci i nudzą się na śmierć, bo zapomniano im dać rodzenków i migdałów na bankiet, którego przyrządzenie należy do najmilszych zabaw tego wieku. Cóż radzić na te nudy? Michał lokaj, przebiegły i łakomy, ofiaruje się wyprowadzić dziatwę z przykrego