Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/537

Ta strona została przepisana.

trwałéj żywotności sztuk Fredry. Dociera on do dna słabostek i błędów naszych narodowych, do dna, bo szuka ich i wynajduje w piersiach samego człowieka; i to mu daje wyższość nad innemi młodszéj generacyi dramatykami, którzy swoje wyroby budują na kwestyach czysto socyalnych, i to podług jednéj do znudzenia powtarzanéj formułki: o nierówności stanów i o różnicy między bogatym a ubogim. Czyż na téj nucie nie grają wszyscy, od Korzeniowskiego do Chęcińskiego? Zawsze jądrem sztuki jest tam albo ubogi szlachetka, albo nizkiego stanu młodzieniec konkurujący o rękę jakiéj księżniczki, hrabianki lub baronówny; wprawdzie ma on bardzo piękne przymioty serca, głowę dobrze umeblowaną — ale mimo tego napotyka na tudności, które ma się rozumieć bije taranem argumentów wcale racyonalnych, wymierzonych na wyższe warstwy towarzyskie i na majątek. Jestto najczystsza socyalna teorya propagowana z desek teatralnych, wyborna do podniecenia namiętności i nienawiści w téj większości, co niema ani majątku, ani rodowych zaszczytów, a co najgorsza, zaszczepiająca pogardę i niesmak do stanu w jakim się niejeden urodził. Zapewne dobra to rzecz żenić się z bogatą księżniczką, ale