cieniowanych rysów do charakterystycznéj gry uczuć, że każdy gest, każdy ruch, każde słówko zda się wyrachowane na efekt, a przecież jest tylko najnaturalniejszym obrazem salonowych konkurów. Czyż najzwyczajniejsza miłość nie jest sama przez się efektową? — Jednem słowem Śluby Panieńskie to jego komedyi korona — i tylko jedna Zemsta, jako obraz dawnych charakterów: szlachetnego impetyka i pokorniutkiego pieniacza, podniesionych w niéj do poetycznego ideału, może z Ślubami rywalizować, nietyle misterną budową swoją, ile porywającémi scenami. Nawet Molier niema wznioślejszego momentu jak ten, kiedy w próg Cześnika wstępuje jego największy nieprzyjaciel Rejent, a on tłumiąc swą zapalczywość powiada:
„I niewódź nas na pokuszenie!“ —
Do tego rzędu wyższej komedyi należy jeszcze Mąż i Żona; intryga miłosna, w tak małem obracająca się kółku, że prawie miejsca niema na intrygę, a przecież Fredro stworzył mnóstwo komplikacyi i stopniować utrzymujących widza przez wszystkie akty aż do wybornego rozwiązania.
Geldhab i Cudzoziemczyzna mają więcéj dążność satyryczną, również i Jowialski grzeszący