„co zaniedbawszy domowe sprawy, z narażeniem się na nędze i niewygody, chętnie idą podróżować (raczéj włóczyć się), gdyż się im rzeczy obce lepiéj od swoich podobają.“ Najtrafniejszy przytyk, z któregośmy się dotąd niewiele poprawili, mieści się w tym ustępie: „Polacy wolą dowiadywać się troskliwie o wynalazkach obcych, niż sami coś wymyślać i zgłębiać, gdyż niechętnie poświęcający się jednéj, jakiejbądź nauce lub sztuce, pragną wiedzieć wiele, choćby mniéj gruntownie, o przez właściwe narodowi niedbalstwo, lekceważenie i unikanie cięzkiéj pracy, we wszystkiem, co się tyczy przemysłu i rzemiosł, lada czem zadowoleni, o staranne wykończenie rzeczy niedbają. Trudnić się w tym kraju kunsztami i rzemiosłami niemasz komu, gdyż bogatsi wolą rozkosznie próżnować, niż się wykształcić umysłowo lub mechanicznie; a ubodzy, dla utrzymania życia, nieraz prac obcych imać się muszą.“ Przychodzi do téj i druga, równie trafna, lubo niedość dobitnie wyrażona prawda, że ubodzy, dorobiwszy się mienia, porzucają swój przemysł lub rzemiosło i kupują ziemię, aby naśladować obyczaj szlachecki. Jest to jedna z największych klęsk społecznych. Kromer już położył palce na tę ranę, a dotąd niewygojono się z niéj. Stary,
Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/82
Ta strona została skorygowana.