Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/95

Ta strona została przepisana.

bią. — Widać to z wiersza o pilawieckiéj klęsce zaczynającego się temi słowy:

Nie łaj, nie fukaj, który chcesz ojczyzny,
By szły w niepamięć mniej uczciwe blizny.
Nie klnij, niezłorzecz; jako chwale dzieła,
Tak trzeba hańba by pamiętną była.

Niedarmo przyznano Kochowskiemu znamienite przymioty historyka. Braun, surowy sędzia, powiedział o jego klimakterach: „Kto rzeczy, a nie słów ciekawy, ten historyę Kochowskiego znajdzie sprawiedliwą i dostateczną.“
Liryka Kochowskiego, jeżeli nie zawsze ma polot wysoki, miewa nierzadko wybuchy męzkiego oburzenia się na wady narodowe owemu czasowi właściwe. W takich ustępach odznacza się szczególną siłą wymowy i obrazowością. Jakżeż on smaga biczem ironii niewieściuchów pilawieckiéj ucieczki, gdy kieskę tę porównywa z przegraną pod Chojnicami, lub z klęską Bukowińską, w których to potrzebach choć nieprzyjaciel miał wygraną, płacił ją jednak krwią swoją:

„...Bo oni doświadczeni męże,
Potrzebne brali na wojnę oręże:
Paiż hartowny, z straszną szyszak kitą,
Mocne karwasze, zbroję nieprzebitą.