Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/044

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Opowiedziałem już w piśmie mojem: Obóz klasyków[1] cały ten dramat wojny z romantykami, gdzie każdy z koryfeuszów literatury w Warszawie, występuje w swojéj roli charakterystycznéj. Morawski lubo związany z reprezentantami téj szkoły starą przyjaźnią i nawyknieniem, nie dzieli ich wyobrażeń: z Koźmianem uciera się o bezwzględną doskonałość Horacyusza, po nad którego tamten już nic nie widzi; staje przciw niemu w obronie Szyllera i Byrona — a kiedy zjawiły się dwa tomiki poezyj Mickiewicza, odkrywa w nich pierwszorzędne piękności a oraz następuje na ciemność wyrażeń, gminność, litewszczyznę, brak gustu itp. Wszystkie te zarzuty pochodzą więcéj z oszczędzania Koźmiana, któremu jako przyjacielowi nie chciał się narazić, niż z przekonania. W listach do jenerała Krasińskiego wywnętrza się ze swojém zdaniem i nie obwija w bawełnę wszystkich niedostatków pseudo-klasycyzmu, który sam się skazał na wieczną niepłodność. Widać Krasiński musiał czy listy te pokazać Ko-

  1. Obóz klasyków. W Krakowie 1866. r. w drukarni „Czasu.“